Historia mocno uproszczona, wiele istotnych informacji pominięte lub umniejszone. Każdy kto się z tym szczegółowo zapoznał dojdzie do wniosku, że żadnego gwałtu nie było, a dziwka wykorzystała (co prawda bezmyślnego) Tysona.
slabo pamietam ta sprawe bylem wtedy smarkiem. Trudno tutaj o obiektywizm nie ma zadnego "twardego dowodu" sa zeznia i poszlaki. Przyznam ze troche poszperalem poczytalem i gdybym siedzial w lawie przysieglych glosowalbym za uznaniem Tysona winnym.
W sprawach dotyczących gwałtu oczywiście nigdy nie ma pewności, ważne jest zatem badanie motywu i okoliczności, które tutaj ogólnie zebrane wskazują zdecydowanie na niewinność Tysona. Frustrujące jest to, że nadal sportowcy, czy aktorzy są posądzani o przestępstwa seksualne, co przekreśla często ich karierę, a później okazuje się być rodzajem zemsty skrajnie głupiej fanki, czy próbą wymuszenia pieniędzy. Prowadzi to też do tego, że w przypadku rzeczywistych gwałtów (które okazują się być tylko ułamkiem posądzeń o gwałt) wiarygodność zgwałconej jest mniejsza.