Slow cinema dla wrażliwych na detale. Bo ta historia opowiada się właśnie dzięki szczegółom. Szczegółom pięknej i zasadniczo przerażającej w odbiorze filmu różnorodności, gdyż dotyczy życia, a przecież tutaj wkracza śmierć - i ona nie jest wyjątkowa, jest straszna i bezkompromisowa, ma oblicze bólu. Tymczasem sam ból ukazany jest z wielu ciekawych perspektyw. Ta wiodąca, dziewczynki życzącej sobie tego, by jej tato nie umarł i pytającej o to, kiedy skończy się świat, jest jednocześnie najbardziej przykuwająca. Wszystko jest ważne: od sprzątania po dekorację urodzinowego tortu. Nic nie jest ważne, gdy widzimy ostatnią scenę. Przejmujący film o nieuchronnym i o tym, jak chcemy się przed tym schronić. Także wewnątrz siebie.