Moim zdaniem Freddie nie obcował cieleśnie z żadną kobietą. Zauważyliście, że przez cały film nie ma ani jednej sceny stosunku seksualnego. Takowa pojawia się dopiero w końcówce, ale po niej następuje ujęcie, w którym Freddie leży na plaży obok sztucznej ,,piaskowej kobiety". Wydaje mi się, że dopuszczalna jest tu interpretacja, że scena seksu istnieje jedynie w głowie leżącego w tym czasie na plaży głównego bohatera. Cały film jest poświęcony temu, że Freddie w żaden sposób nie może nawiązać kontaktu z innymi ludzi. Czuję się samotny, wyalienowany. Tytułowy ,,Mistrz" i jego otoczenie dają mu poczucie wspólnoty i celu w życiu. Freddie jest opętany na punkcie seksu i stale o nim opowiada, ale de facto nigdy z żadną kobietą nie współżyje. Czemu Anderson nie miałby takie sceny w filmie zawrzeć, skoro pozwala sobie np. na scenę masturbacji głównego bohatera?
Dla mnie scena z puszysta pania na sam koniec była wisienką na torcie, nagrodą za zerwanie i ucieczkę spod skrzydeł mistrza. Dla bohatera granego przez Phonixa seks był głównym deficytem- ale też się rozumie, że to była akceptacja, miłość i przyjemność. Jest cała sekwencja zdarzeń. Phonix rozmawia z mistrzem, idzie ulicą,następnie trafia do baru, a tam na swoje marzenie. Nie sadzę że to wymysł. A końcówka z lepioną babką z piasku to ładny zabieg artystyczny, podkreślający co było głównym problemem Phonixa. No i ładna końcówka, po prostu. Estetycznie:)
W ostatniej scenie, kiedy bohater leży przy piaskowej babce, wracamy do czasów wojny i jego służby w wojsku, więc tym bardziej ta scena jest ciężka do odczytani w odniesieniu do późniejszych wydarzeń ze scjentologami. Można założyć, że po odejściu od Mistrza Freddie naprawdę uprawiał seks z tą niezbyt urodziwą kobietą, drwiąc sobie w tym samym czasie z psychologicznych testów jakie stosował na nim Mistrz. Dla mnie piaskowa babka symbolizuje niespełnione seksualne rządzę głównego bohatera, ale odnosi się też do nieprawdziwym przekonań członków sekty.